Od dobrych kilku lat do łask wracają dawne wzorce – także w wystroju wnętrz. To, co pamiętam z dzieciństwa, to piec kaflowy – zajmował sporą część kuchni i nie było to takie byle co. Kafle, piec, płyta z fajerkami, okap z szyberami, a na tym wszystkim stare graty. Pamiętam do dzisiaj, że nad piecem można było znaleźć nie lada skarby – lampę naftową czy stare zeszyty. Pamiętam do dziś babcię przygotowującą macę z czarnymi cętkami. I zapach popiołu.
Przeglądając ostatnio najróżniejsze pomysły na dekorację wnętrz, oryginalne aranżacje i projekty, natrafiłem również na taką podróż do przeszłości. Okazuje się, że to, co stare, wraca do łask. Być może piec taki nie będzie zajmował czwartej części kuchni, ale może być bardzo ciekawym elementem dekoracyjnym i bardzo dobrym systemem grzewczym. Przy okazji trzeba chyba będzie reanimować profesję zduna, bo czy ktoś ma wśród znajomych czy w swoim notatniku kontakt do takiego rzemieślnika?
Oczywiście, pełnowymiarowy piec to raczej pomysł na renowację starego domu albo na wyposażenie domu na wsi. Co w przypadku nowego budownictwa? Tutaj również można uszczknąć cząstkę z tego, co oferują piece kaflowe. Coraz częściej można się spotkać z prostymi piecami opalanymi drewnem, a służącymi do wypieku własnego chleba czy pizzy. Pieczywo z takiego pieca na pewno będzie miało bardzo wysokie walory smakowe, zwłaszcza, że będzie to produkt własny, a więc przygotowany z sercem.
Czy warto zaopatrzyć się w taki piec? Jeśli ktoś lubi piec, ceni dobry smak, a przy tym zdrowa żywność jest nieodłącznym elementem diety wówczas tak. Jeśli natomiast takie wypieki będą wydarzeniem dorocznym, wówczas taka inwestycja może być wątpliwa.